W ostatnią niedzielę marca (27 marca) odbył się u nas polsko-ukraiński piknik integracyjny. Do Folwarku przybyło ponad 200 wspaniałych gości. To przede wszystkim ukraińscy uchodźcy - dzieci, młodzież i kobiety. Wraz z nimi odwiedzili nas ich opiekunowie: ludzie, którzy w jednej chwili zdecydowali się zmienić swoje codzienne życie, aby wesprzeć siostry i braci z ogarniętej wojną Ukrainy. Mamy dla Was zdjęcia, a także aż dwie relacje - jedną naszą, drugą opublikowaną przez Tygodnik Podhalański.
Oglądajcie i czytajcie!
Niedziela zaczęła się z przytupem!
Kiedy nadjechała kawaleria pod wodzą chorążego Tomasza Piechowicza, w kuchni już rosło ciasto na słynne toporzyskie drożdżówki. Dzisiejsza „narada bojowa” odbyła się przy „łożu boleści” uziemionego „dżumą” Darka. Margharyta, Sławek, Paweł, Zbyszek i Agata. Podział zadań: transport ludzi do kościoła (Sławek i Paweł), rozkładanie stołów, ław i...drewnianych koni (kawalerzyści), organizacja eventu (Luda i Agata), wykańczanie ozdób na piknik (Luda i jej mama, Dasha, Swieta i nasza ukraińska młodzież), ich zawieszanie (trudno wymieniać, tyle ludzi), montaż nagłośnienia (Sławek) , przygotowanie do relacji filmowych i fotograficznych (Marek i Paweł), organizacja życia osób z Ukrainy w Ośrodku (Marherita), czary mary w kuchni (Bogusia, Józia, Jola i panie z Ukrainy, które pomagają w pracach około kuchennych).
Do tego codzienność w stajniach i jazdy z instruktorami... Jest co robić. Szefowi pozostającemu w „areszcie domowym” pozostawiliśmy zadanie „telefonistki” i koordynacje ruchu uchodźców do i z Folwarku. Pora obiadowa nadeszła niepostrzeżenie i zaczęli nadjeżdżać goście. Bardzo szybko przy stoliku, gdzie każdy otrzymywał paszport, w którym mógł odnotować swoją aktywność w różnych punktach naszego questu, ustawiła się kolejka dzieci i dorosłych.
Ku mojej radości oprócz naszych gości i rodzin z domu Państwa Nieużytków przyjechało bardzo wiele rodzin ukraińskich i goszczących ich rodzin polskich. Tak więc oprócz Toporzyska, na naszej liście zaprzyjaźnionych miejscowości znalazły się Osielec, Łętownia, Sucha Beskidzka, Wysoka, a także Kijów, Charków, czy Winnica.
W „pikniku” uczestniczyło prawie 200 dzieci i ich ukraińskich rodziców oraz ich polskich opiekunów. Było gwarno, rojno, głośno, smacznie. Goście mogli wykonać bransoletki w kolorach flagowych Polski i Ukrainy, namalować flagi na twarzach, zrobić sobie zdjęcia w "fotobudkach" z drewnianymi końmi ćwiczebnymi należącymi do kawalerii. Mogli też zrobić gołąbki pokoju - ich część już zawisła na werandzie Ośrodka i mam nadzieję, że będzie można podziwiać tę instalację długo.
Wspaniałe Panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Toporzysku „Niezłe Ziółka” oraz Panie z GOK Jordanów uczyły jak zrobić kwiaty z bibuły. Przywiozły też niespodziankę - maszynę do popcornu i drugą do waty cukrowej (co ucieszyło Margheritę!) Popcornem i watą na patyku można się byłą najeść aż do bólu żołądka. Były też oczywiście kiełbaski z grilla i pyszne drożdżowe ciasto.
Przejażdżki konne zapewnili nasi kawalerzyści. Prawie zapomniałam o malowaniu plakatów w kolorach narodowych. Muzyką zawiadywał „Pan Slawek”.Całości dopełniło wspólne śpiewanie ukraińskiej piosenki "Czerwona ruta", które poprowadziła niezawodna Julia, a także wspólne odtańczenie "belgijki" pod wodzą Zbyszka. Uff... Ale się działo. I to wszystko pomysły naszej Ludmiły!
Dziękujemy bardzo!
Relację pisałam ja , Jarząbek. ;) - Agata