Zrobi wszystko, by zmylić pogoń. Będzie uciekał przez zagajniki, lasy i pola. Wespnie się na strome zbocza, tylko po to, by zaraz puścić się w dół. Wynajdzie najdziksze ostępy, byleby tylko móc się w nich skryć. Komu uda się go dopaść? Hubertus w Toporzysku zapowiada się fascynująco.
Tradycyjna jeździecka impreza to jeden z obowiązkowych punktów w kalendarzu miłośników konnej jazdy. Kultywowany od dziesiątków lat bieg stanowi nie lada wyzwanie dla jeźdźców, ale rewanżuje się potężną dawką emocji, towarzyszącą im przez cały czas trwania pogoni za lisem. To, co tworzy klimat Hubertusa, to ciekawy teren (im bardziej urozmaicony, tym lepiej), świetnie wyszkolony lis (czyli jeździec z przyczepioną do ramienia lisią kitą) oraz doborowe towarzystwo, z którym po gonitwie i przy ognisku można z przyjemnością podsumować gonitwę.
Podczas Hubertusa organizowanego w Folwarku Toporzysku nie braknie żadnego z tych kluczowych elementów.
Tereny, na których zostanie rozegrany tradycyjny bieg, gwarantują najwyższy poziom jeździeckich endorfin. To niekończące się morze lasu, plątanina ścieżek i konnych szlaków, przekładaniec wzniesień, pól oraz łąk. W terenie zostaną także umieszczone dodatkowe przeszkody, jeszcze bardziej urozmaicające gonitwę i utrudniające ścigającym dopadnięcie lisa. Mówiąc krótko, łatwo nie będzie. A to chyba jest na rękę wszystkim jeźdźcom – w końcu zwycięstwo w Hubertusie musi być okupione trudem. Tylko wtedy przynosi satysfakcję.
Tradycja zobowiązuje. Dlatego w tegorocznym Hubertusie przygotowanym w Folwarku Toporzysko, lisem zostanie zwycięzca ubiegłorocznego biegu. To oznacza, że uczestnicy pogoni będą mieli trudny orzech do zgryzienia. Nawet mimo swojej liczebnej przewagi, nie mogą liczyć, że szybko uda się im dopaść uciekającego. Znajomość terenu, wyborne jeździeckie umiejętności oraz ambicja, by mylić pogoń najdłużej jak się da, będą z pewnością faworyzowały lisa.
Każdy bieg kiedyś się jednak kończy. Tak będzie i w Hubertusie Folwarku Toporzysko. Ale nie oznacza to bynajmniej końca wydarzenia. Na jeźdźców czekać będzie ognisko, suto zastawiony stół (w tym legendarne drożdżowe ciasto z domowej kuchni, któremu nikt nie może się oprzeć) oraz napitki-niespodzianki z piwniczki Gospodarza Folwarku. Będzie można długo rozmawiać o przebiegu gonitwy – ale także o całym jeździeckim sezonie. Wymiana doświadczeń, wspomnienia z siodła oraz plany na przyszły rok: to wokół tych tematów krążyć będą zapewne głośne, ożywione rozmowy.
Tak zapowiada się Hubertus 2017 w Folwarku Toporzysko. Czy warto wziąć w nim udział? Odpowiedź wydaje się oczywista. Jedyne istotne pytanie w takim wypadku brzmi: czy już się na niego zapisaliście?
Tutaj obejrzycie zdjęcia z poprzednich edycji Hubertusa.